Forum Forum o koniach rasy huculskiej Strona Główna Forum o koniach rasy huculskiej
Forum o hucułach
 
 POMOCPOMOC   FAQFAQ   SzukajSzukaj   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hucuł, a matody naturalne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o koniach rasy huculskiej Strona Główna -> rekreacja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kejti



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 2382
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Kwi 03, 2008 13:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Watażka ma lat 6.

Wędzidło mam oliwkowe, pełne, łamane. Nachrapnika nie używam, bo ich nieznaszę:) Z wypinaczami próbowałam, ale odbierały mu chęć ruchu.

Z łapaniem konia na padoku nigdy nie miałam problemu (chyba, że właśnie szalał, po tym, jak pare dni nie wychodził ze stajni). Przychodzi sam (bez smakołyków), czasem trzeba go zawołać po imieniu. Zdarza się też, że nie chce mu się ruszyć, ale nigdy wtedy nie ucieka, jak do niego podchodzę.

Z terenem pod siodłem ogólnie teraz jest źle. Na początku chodził w teren dość dobrze, choć przerażały go rzeczy nowe - kapusta, rzeka, ptaki, u niego tego nie było. Jak spadałam, bo bryknął, to zatrzymywał się i czekał.
Potem mieliśmy wypadek. Spotkaliśmy w terenie psy szkolone na psy obronne. Nawet nie zaatakowały Watażki, ale zrobiły "atak na pozoranta", kiedy byłam bardzo blisko nich. Gratuluję wyobraźni właścicielą tych psów. W każdym razie, Watażka się spłoszył, ja spadłam i on pociągnął mnie w strzemieniu. Na szczęście i tym razem szybko się opanował i stanął. Jakoś udało mi się wyplątać ze strzemienia. Ludzie od psów nie przejęli się moim wypadkiem. Koń był bardzo spanikowany, a ja miałam naderwany mięsień w udzie. Przez miesiąc nie byłam w stanie jeździć, a potem też tylko stempa. A jak byłam gotowa, żeby znowu jechać w teren była powódź (nasza stajnia jest na brzegu Wisły) i próby znowu opóźniły się o miesiąc. Potem okazało się, że samo podejście do wyjazdy nad wodę powoduje u konia panikę. Teraz codziennie podchodzimy do tego wyjazdu w ręku. Czasem Watażka potrafi opanować strach, czasem nie (kręci się, nadstawia uszy, węszy), jak będzie lepiej, zaczniemy chodzić dalej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Reklama






Wysłany: Czw Kwi 03, 2008 13:16    Temat postu:

Powrót do góry
Basia



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 144
Skąd: Pcim

PostWysłany: Czw Kwi 24, 2008 19:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z moim wałaszkiem Jaroszkiem też było podobnie jak z Watażką. Wszystkiego co nowe się płoszył. Ale ile się dało próbowałam mu wszystko pokazywać i przepychać przez "straszne miejsca" i tak powoli, powoli nauczył się, że nie ma się czego bać. Miał wilekie problemy żeby wejść na kładkę i skakać kolorowe przeszkody. Bardzo pomogły mu zawody (ścieżki hucuskie). Dzięki nim stał się bardziej opanowany i zakapował, że nikt i nic nie chce mu zrobić krzywdy:)
_________________
"Styl jazdy jest czymś więcej niż sumą technik i zdolności- jest także zwierciadłem duszy"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
KasiaK.



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 57

PostWysłany: Czw Kwi 24, 2008 20:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

muszę kiedyś nagrać jak Pilot biega ze mną bez niczego na głowie, zakręcamy w kłusie, skaczemy, biegamy przez drągi. Zwroty na przodzie ode mnie i do mnie i hiszpański Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dea



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 12
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon Maj 19, 2008 18:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

KasiaK - jak już nagrasz, to wrzuć linka koniecznie, zawsze to miło popatrzeć. Hucuł potrafi Smile
Filmików żadnych Waszych nie widziałam, za to zdjęć kilka kojarzę, robicie wrażenie Smile

Co do naszego Miśka, nadal ma "szlaban" na tereny, za to po zmianie sierści i pozbyciu się grzybicy wracamy do siodła powoli. Póki co jedna sesja - stan zastany: zwierzątko nie stoi w miejscu przy siodłaniu. Będziemy nad tym pracować - póki tego nie załatwimy, nie idziemy dalej. Żeby wytworzyć pozytywne skojarzenia z siodłem, jest siodłany na przerwy w pracy, zamiast na pracę. Takie sobie NHowe dziwactwo-skrzywienie. Czyli: ruszasz się przy siodłaniu? Ojej, chcesz się ruszać? Fajnie (odkładamy siodło i zabawy z ziemi). To co, może teraz chcesz siodło? Fajnie. To postoimy sobie, może nawet pójdziemy gdzieś na trawę?

Pozostałe postępy - najbardziej dumna byłam z niego, jak po trzech dniach stania w boksach (odrobaczanie) miały wyjść na dwór po raz pierwszy - ogólnie wszystkie konie były nabuzowane, a on i jego koleżanka mialy wyjść na końcu (koleżanka kontuzjowana, prowadzona w ręku miała przejść na padok, reszta koni wychodzi wprost na pastwisko - stajnia angielska). Zostałam z nimi w boksie, żeby je uspokajać, jak reszta wyjdzie. Oczywiście były zestresowane, ale na kontuzjowaną koleżankę (źrebiczka) względem staranowania musiałam uważać dużo bardziej niż na Wiedźmina - nawet w chwilach stresu bardzo ładnie i lekko ustępował od nacisku i sugestii! Z początkowego czołga niewiele zostało, całe szczęście Wink
...ale jednak trochę zostało, jak rzeczoną koleżankę (z powodu kontuzji właśnie) wyprowadzono z pastwiska, Wiedźmin przeszedł za nią przez pastucha bez podłamu, rwąc obie nitki. Z nim ruszyła moja bydliczka - zżyły się bestie, stado w stadzie Wink Na co dzień pastucha respektują bez problemu. Co ciekawe, jak się normalnie zabierze jedno z nich, reszta się nie rzuca w pogoń. Może chodziło o to, że zabrał ktoś obcy, nikt z nas? Studium psychiki hucuła Wink

Walczymy teraz z przestawianiem przodu - większość koni ma większy problem z zakumaniem tego, niż z przestawianiem zadu, więc specjalnie mnie nie dziwi, że nie wychodzi od razu. Jak to się uda opanować zadowalająco, to z 7 zabaw zostały nam tylko okrążanie i chody boczne (przeciskanie i jojo już bez problemu). Ciekawa jestem, jak mu będzie szło Smile

Poza 7-mioma grami, chłopak opanował też przerywanie jedzenia trawy na sygnał dźwiękowy i jedzenie po przyzwoleniu. Teraz czasami się zapomina, bo trawa miejscami tak wygląda, że sama bym zjadła Wink ale i mojej klaczce się to zdarza czasami.

W planach też oswajanie z wodą płynącą z węża - na razie "wolałby nie". Tzn. siłą da radę go zmoczyć, ale chcemy, żeby się na to "godził" i stał bez wiązania w miejscu przy polewaniu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype
KasiaK.



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 57

PostWysłany: Pon Maj 19, 2008 20:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dea- spróbuj malutkim strumyczkiem przyłozyć mu do pyska wodę. Mój jak był młody na widok węża podczas pierwszych prób dostał ataku paniki i to właśnie pomogło- zobaczył, że z węża leci to samo co się pije i przestał od razu się bać. Dziwne, ale poskutkowało.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dea



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 12
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto Maj 20, 2008 13:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki za radę Smile Na razie była jedna sesja (oswajanie z samym wężem, jeszcze bez wody), myślę, że na następnej pójdziemy konkretnie do przodu.
A picie z węża uskutecznia moja klaczka Campina - na początku oswajania zasłoniła się pyskiem, tak jak mówisz, dałam jej się napić z tego i teraz zawsze jak wąż zobaczy, to parę łyków pociągnie, zanim da się wykąpać Wink

Wiedźmin w ogóle jest śmieszny przy różnych friendlowaniach. Normalnie koń ma jakąś serię progów, więc oswajanie wygląda tak, że przybliżamy i oddalamy kazdy z nich, powoli po kroku sunąc w kierunku pełnej pewności. Koń jest zestresowany, potem mniej zestresowany, podchodzi bliżej, potem jeszcze bliżej, wreszcie dochodzi na miejsce, jeszcze trochę spięty, na koniec się rozluźnia...
A z Wiedźminem jest tak, że próg ma jeden - reaguje najpierw jak mały histeryk - wielkie gały, odskok malowniczy, prychanie - ale jak się go uda namówić, żeby podszedł, to jest od razu maksymalne wyluzowanie i nic więcej do roboty... Wręcz się nudzi! Niesamowite Smile

Jeszcze nam się nie udało znaleźć przedmiotu, który byłby dla niego dużym wyzwaniem. Szkoda trochę, bo po Campinie widzę, że takie wspólne przewalczenie trudnego stracha bardzo zbliża ludzia do konia, zwiększa szacunek i zaufanie. No cóż, może coś się znajdzie. Może chociaż tej wody będzie się bał Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype
Aga:)



Dołączył: 19 Sie 2007
Posty: 14
Skąd: Wólka Pracka

PostWysłany: Wto Maj 20, 2008 18:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dea - daj jakieś zdjęcia Wiedźmina, strasznie jestem ciekawa jak wygląda Wink

Ja mam z Biszem taki problem, że on panicznie boi się wszystkiego co psika Sad Nie ma mowy o Allusprayu, o płynie na owady czy odżywce do grzywy i ogona. Wszystko musi być napsikane na szczotkę czy wacik, poza zasięgiem jego wzroku. Próbowałam zabawy w przyjaźń, ale on wogóle nie daje do siebie podejść jak mam to psikadło. Wspina się, siada na zadzie, próbuje uciekać. Ostatnio doszedł do wniosu że mnie przeskoczy i ucieknie, i nie było to miłe doznanie Sad Generalnie trochę się poddałam i uznałam że tak już musi widocznie być, ale z drugiej strony to chyba nie powinnam mu odpuszczać, bo niedajboże załapie i będzie tak ze mną pogrywał w innych kwestiach. Jako że nie mam w metodach naturalnych dużego doświadczenia, to moze mi podpowiecie co mogę jeszcze zrobić?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dea



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 12
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sro Maj 21, 2008 11:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Smile Trochę zdjęć Wiedźmina (i mojej siostry, jego właścicielki) jest tutaj: http://s6.photobucket.com/albums/y207/laranigra/Wiedzmin/. Występuje tam też rzeczona koleżanka - źrebica Brytania. Niespecjalnie aktualne, większość z czasu kiedy przyjechał do nas, cośtam z zimy. Teraz pięknie zmienił futro, błyszczy się i wygląda trochę mniej kulkowato Wink Postaram się wrzucić coś aktualnego, może nawet jakiś filmik nakręcimy.

Co do psikaczy - na pewno jest coś, co Twój konio akceptuje. Powiem Ci, co pomogło mi w przypadku Campiny - zabawa na wolności. Ogrodzony teren, psikacz z wodą, ciepły dzień, dużo spokoju i cierpliwości. OK, to było dość trudne, więc aż tak ekstemalnej wersji nie polecam (była na sporym padoku z innymi końmi), wymagało ode mnie absolutnie nie drapieżnego podejścia (bo by zwiała i już), ale efekt był rewelacyjny - jak ją po tej sesji wzięłam na linę, to mogłam wypsikać całą i stała jak zaczarowana (i nie sztywna! to też ważne, jak pozwoliłam jeść trawę, to jadła, nie ruszając się o krok).
Nie mówię, że będzie od razu tak, ale na pewno możecie coś poprawiać etapami. Co mi się kojarzy:
- Pewnie miałaś go na uwiązie? Uwiąz jest za krótki. Dla konia, który reaguje tak ostro, potrzebna jest lina długości minimum 3,5m (nasza PNHowa krótka), albo i 7m (nasza długa). Oczywiście koń nie może być przywiązany! Lina zawsze w ręce. I pozwalasz się ruszać (tylko nie przestajesz robisz tego co robisz, najwyżej zmniejszasz intensywność, do momentu aż się zatrzyma - wtedy przestajesz).
- ZAWSZE jest miejsce, które koń akceptuje, pytanie gdzie ono jest - musisz namierzyć ten "punkt startu".
- Następna rzecz, którą trzeba wyznaczyć, to tempo progresowania. Na początek lepiej przesadzić w dół (wymagać zbyt mało) niż w górę (bo jak go przestraszysz, to się cofniecie do początku albo i dalej).

Tak więc - najpierw znajdujesz odległość, w której koń akceptuje samą butelkę z psikadłem. Absolutnie nie psikasz, zanim koń nie da się wygłaskać butelką (na początek starasz się nawet nie chlupotać zawartością, może weź pustą?). Na sam początek nawet głaszczesz jedną ręką, drugą trzymasz psikadło w jego zasięgu wzroku. Jeszcze wcześniej łazisz wokół niego z butelką wyraźnie widoczną w ręce. Zatrzymujesz się w odległości z_trudem_akceptowalnej (wtedy kiedy zauważa i chciałby_odejść).
Jak już dojdziesz do głaskania - głaszczesz, drapiesz, nie myślisz o psikadle, a o tym, gdzie koń najbardziej chce być podrapany Wink Jak się rozluźni, trzeba go zachęcić do powąchania stracha. Zanim nie powącha, nie próbuj nawet go nim dotknąć. Jak powącha, zabierasz i odchodzisz. Potem znowu - jak już wącha bez stresu zupełnie, sięgasz do szyi/kłębu (nie musisz dotknąć!) szukasz momentu kiedy sztywnieje - zabierasz i odchodzisz. I wracasz do tego.
Jeśli reakcja jest juz na widok butelki, to doskonałym końcem pierwszej sesji jest dotknięcie kłębu butelką (a koń stoi!).
Jak masz akceptację głaskania konia butelką, to zaczynasz chlupotać, najpierw pokazując koniowi, dopiero później w okolicach jego szyi/boku, potem zad, na koniec nogi, góra szyi, pod brzuchem. Znowu - nie wywierasz takiej presji, żeby próbował uciec, staranować Cię - pierwszy odruch usztywnienia => błyskawicznie wycofujesz się i powoli (chociaż nie skradając się!) powracasz w to samo miejsce tak długo, aż sztywnienie zaniknie.

Jak masz akceptację głaskania butelką i chlupotania (przy chlupotaniu też dobrze zacząć od tego), ODCHODZĄC OD KONIA i prowadząc go na dość długiej linie za sobą, psikasz w regularnych odstępach czasu, aż przestanie się zapierać i podąży spokojnie za Tobą. Następny etap to odwrócenie się przodem do konia, psikasz w bok, ODCHODZISZ (idziesz tyłem). Potem piskasz w bok-pod konia-w drugi bok... potem bliżej, próbujesz stojąc, potem się zbliżasz i oddalasz....

Jak widać friendly to może być całkiem długa historia i zależy od konia. A że się da? Szkoda że tylko jeden odcinek, ale polecam lekturę moich doświadczeń z pewnym konikiem polskim podobnie panicznie reagującym na sznurki... Wink Jeśli chcesz to przewalczyć - zapewniam Cię, da się - i potrzebujesz dalszych wskazówek, to możemy się pobawić w PNH korespondencyjne Wink Zapraszam do opisów reakcji koniowatego tutaj albo na privie, jak wolisz. Na pewno lepiej na żywo, ale z moich dotychczasowych doswiadczeń wynika, że to też działa. Plus zdrowy rozsądek posiadacza konia - sporo da się uzyskać Smile

...a my może spróbujemy nakręcić reakcję Wiedźmina na psikadło, chociaż obawiam się, że nie będzie tak malownicza, więc szybciej pójdzie. To jednak dosyć pewne siebie stworzonko Wink

Sorki za tasiemca, cierpię na potok wymowy chwilami ;P Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam Smile Pozdrawiamy Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype
Aga:)



Dołączył: 19 Sie 2007
Posty: 14
Skąd: Wólka Pracka

PostWysłany: Sro Maj 21, 2008 16:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki za rady Smile Zastosuję się do tego co napisałaś, bo zrobiłam sporo błędów, ale teraż je naprawie i powolutku będziemy psikać Wink
Bisz ogólnie jest koniem bardzo inteligentnym, szybko się uczy (czasami za szybko Wink ) potrafi wykorzystywać moje słabości, ale też wie na ile i kiedy może sobie pozwolić. Od jakiegoś czasu jeździmy z trenerką i szkolimy się dresażowo. POczątkowo ona dość sceptycznie do tego podchodziła, ale już na drugiej jeździe doszła do wniosku że to naprawdę fajny koniki i warto z nami popracowac Wink
Udało mi się przezwyciężyć jego niechęć i strach przed ochraniaczami. Udało nam się też z wodą, której bał się panicznie. Teraz mogę go lać wodą jak chce i gdzie chce a on się tym nie przejmuje.
Ale te psikacze....no mam nadzieje ze dzieki Twoim radom ud mi się to w nim przezwyciężyć.

A Wiedźmin fajnie wygląda Wink Czekam na więcej aktualnych fotek.
No i oczywiście będę opisywac jak nam idzie Wink Jutro pierwsza relacja.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kejti



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 2382
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon Sie 25, 2008 10:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Od kiedy zmieniliśmy stajnię napady panicznego lęku minęły. Jesteśmy w nowej stajni od 3 miesięcy. W tym czasie Watażka ani razu nie poniósł ze strachu i nie wyrwał się z ręki. Czasem jeszcze tylko lekko się kuli, przyspiesza kroku, czy odskakuje w bok, ale w nowym otoczeniu jest w stanie nawet wytrzymać jazdę z obcymi psami biegającymi mu między nogami.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Frodosław



Dołączył: 12 Lut 2008
Posty: 48

PostWysłany: Nie Paź 19, 2008 20:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mój Frodek ma 3,9 lat i jestem z niego bardzo zdowolona w terenie zachowuję się jak dojrzały koń.Nie płoszy się ostatnio bardzo ładnie reaguję na pomoce.Co do metod naturalnych od pół roku już nie trenujemy.Kiedy od nowa zaczęłam jeździ w Wólce Prackiej widziałam Wiedźmina raz czy dwa i jak pojechał do nowego domku.Żałuję że nie mogłam go lepiej poznac.
Pozdrawiam
_________________
"Największe szczęście w świecie na hucuła mego, leży grzbiecie"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
kejti



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 2382
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Mar 15, 2009 14:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziś pierwszy raz zdobyłam się na galop bez wędzidła. Udało się.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
ania_j



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 158

PostWysłany: Nie Mar 15, 2009 15:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

super, gratulacje Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kejti



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 2382
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Maj 17, 2009 22:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chwalimy się:)

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
nerunia



Dołączył: 14 Paź 2007
Posty: 196
Skąd: Chełm

PostWysłany: Pią Lip 31, 2009 20:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uważam, że hucuły idealnie nadaja się do "naturalnych metod" ze względu na swoją wrodzoną ciekawość i chęć przebywania z człowiekiem. w chwili obecnej dostałam 3 młode hucuły do zajeżdżenia a pracę z nimi rozpoczęłam od wprowadzenia 7 games. Przydają sie one w każdej sytuacji, nie tylko w ringu, ale i w codziennych czynnościach. Koń tak uwrażliwiony i nauczony SZACUNKU do człowieka jest koniem100% bezpiecznym (nie nadepnie, nie pociągnie, nie popchnie, nie stratuje itp.) Cała praca z ziemi korzystnie odbija się w pracy pod siodłem. Kupiłam 7 miesięcznego półdzikiego źrebaka, więc chcąc nie chcąc zmuszona byłam do podjęcia jakiś kroków ucywilizowania go. Pomocne okazały się pokazy PNH na mojej uczelni i możliwość konsultacji z instruktorem.
Nie uważam, żeby konie starsze "ukształtowane"miały gorzej reagować na 7 zabaw czy inne elementy natural. Koń w każdym wieku powinien mieć szacunek do człowieka objawiający się skupieniem i uwagą. Kluczem jest wprowadzanie wszystkich zabaw stopniowo i ich regularne ćwiczenie.Nie można oczekiwać, że na pierwszym seansie koń będzie cofał na sam ruch ręki. Do tego jak i do całej pracy z końmi potrzebna jest cierpliwość (której nota bene konie nas uczą)
A co do jazdy bez wędzidła (Kejti gratuluję, bo wiem jak ciężko na początku to sobie wyobrazić), to spotkałam się z tym po raz pierwszy kiedy zaczęłam trenować Borówkę. Jazda na side pull'u dała mi dużo do myślenia. Po dwóch latach jazdy na nim widzę w pełni korzyści z takiej jazdy (szczególnie na młodych koniach), jednak przychodzi pewien moment kiedy koń sam "prosi" o wędzidło. I to jest przejście na kolejny level Smile
Podsumowując mój wywód NATURALS I HUCUŁY rewelacyjne zestawienie Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Nazwa Skype
Reklama






Wysłany: Pią Lip 31, 2009 20:38    Temat postu:

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o koniach rasy huculskiej Strona Główna -> rekreacja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Forum o koniach rasy huculskiej  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group